TechnikiStolarskie.pl

Forum stolarskie dla ludzi z pasją
Dzisiaj jest 28 mar 2024, 09:50

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 19 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Drewnojady
Post: 29 sty 2018, 17:50 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Dzisiaj opowiem wam o jednym z najbardziej destruktywnych gnojów, jakie występują w Polsce. Oto przedstawiciel kornikowatych Cetyniec Większy, odpowiedzialny za liczne gradacje i wymieranie sosen. Wikipedia pisze o nim tyle co nic, co w sumie jest dość oczywiste - kogo kuźwa obchodzi jakiś trzy milimetrowy kornik*?!

Ano, obchodzi i to wielu. Nie bez podstawy co roku wystawia się przeróżne pułapki w lesie, by dokładnie oszacować jego liczebność, prędkość nastawiania generacji(pokolenia... Dalej będzie wytłumaczone). Otóż ten robaczek prowadzi dość spokojne życie... Na pierwszy rzut oka.

Nasz mały cetyniec przychodzi na świat w kolebce lęgowej, która wydrążyła dla niego jego mama, wraz z tatą na spółkę. Malutki cetyniec który wykluł się z jajeczka zaczyna wpierniczać korę i pełzać przed siebie, tworząc ten charakterystyczny chodnik, po którym wiadomo z jakim gatunkiem mamy do czynienia(każdy żre inaczej), aż w końcu przemienia się w dorosłego osobnika i wychodzi na powierzchnię... I coś by zjadł.

Je..niec odwala w tym momencie największą głupotę jaką można i leci ku młodym sosnowym pędom i wgryza się w sam ich środek i zapierdziela wzdłuż :shock: no elo. J..b się młody pędzie ........
Po tym jak już przeprowadzi żer regeneracyjny idzie na chwilę spać, a później się ruchać by samica mogła znieść jaja i cykl zatoczył koło. Później dorosły osobnik, o ile dotrwa jesieni, to odwala tą samą akcję (żer uzupełniający) i chowa się w dolnej części konaru, w korze i przeczekuje tak zimę. Brzmi całkiem niewinnie... Gdyby nie to, że te jeb..ńce robią to w milionach osobników. Mój las jest fanatykiem korników. Cały las zaj..bany cetyńcem (te pędy w których siedział, odpadają). Drzewa chcą się bronić! Zalewają owady żywicą, ale i ta się w końcu kończy, bo cetyńców jest więcej niż Niemców pod Stalingradem i nagle! Spokój. Jakoś tak ich mniej... I sru! Kolejne pokolenie wchodzi z buta! (Trzy pokolenia w ciągu roku i jeszcze wyżerka przed zimą), leśnicy wystawiają pułapki, odławiają to gówno w litrach, Biegacze i inne owady jedzące kornikowate chodzą grube jak 50 groszy, a dzięcioły nap…dalają głową w drzewo 24/7. Drwale wycinają drzewa zaatakowane i wywożą to wp..du za las, by cetyńce nie mogły wrócić, inni krzyczą by nie wycinać puszczy i dać kornikom* żyć w spokoju.







…………………………………………………………………………………………………
*To nie kornik, ale odpuszczę wam dzisiaj systematykę, bo to poj..bane, liczy się zęby na dupie owada i określa ich kształt i długość, by ustalić gatunek.

*Kornik drukarz też nie jest taki spoko i jego larwy żywią się łykiem, przez co mogą doprowadzić drzewo do śmierci i w sumie do tego dochodzi właśnie w okolicach puszczy Białowieskiej i na południu Polski, gdzie świerk pospolity ma problemy z wodą, wynikające z płytkiego systemu korzeniowego i ocieplania się klimatu - wody głębinowe są zbyt głęboko. Świerk nie ma siły i kornik nie jest zalewany żywicą.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 31 sty 2018, 19:23 
Offline

Rejestracja: 04 mar 2015, 10:58
Posty: 250
Lokalizacja: Chojnice
Zawód: Stolarz
Specjalizacja: Montaż stolarki, wnętrza, chaty, sen
Drwale wycinają drzewa zaatakowane i wywożą to wp..du za las, [/quote]

to nie las jeno plantacja a wszystkie żarłoki lubią plantacje mono. W prawdziwym lesie rosłoby kilkanaście gatunków we wszystkich możliwych rocznikach i taka populacja żarłoków padłaby z głodu.

_________________
" ten kto zawsze robi to co już umie , zostanie tylko tym kim jest " H. Ford


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 03 lut 2018, 14:03 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
No tak, tylko jak pomyślimy skąd to się wzięło to dowiemy się że tylko w Puszczy Białowieskiej podczas I wojny światowej Niemcy w dwa lata wycięli 4,5 miliona metrów sześciennych drewna. W 1924 roku sprzedaliśmy prawo do wyrębu spółce CENTURY na 10 lat. Zaczęli kosić las jak żniwiarz zboże, zrębami zupełnymi. Zanim ich wyje…liśmy wycięli 2,5 miliona metrów sześciennych. Po zerwaniu umowy z Anglikami, w latach 1931 – 1939 korporacja LP zrębami zupełnymi o szerokości 80 m pozyskała kolejne ponad 3,3 mln. Druga wojna światowa szczęśliwie oszczędziła las, z wyjątkiem roku 1940 r. w czasach sowieckich kiedy wycięto trzyletni etat. Podczas 4 lat okupacji niemieckiej wycięto niewiele, bo zaledwie 100 tys. metrów sześciennych drewna, mniej niż co roku wycinano w polskiej części puszczy po wojnie, aż do dzisiaj. Te straty trzeba było czymś uzupełnić, to sadzono świerki.

Na szczęście, dzisiaj się mówi że lasy mieszane dają większy zysk o 50% od monokultury, no i to jest argument. :)

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 07 lut 2018, 12:23 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Dzisiaj opowiem o Kołatku domowym, i nie będzie to kołatka z wiersza Herberta –„ uderzam w deskę a ona mi odpowiada tak – tak, nie – nie”. Chociaż pewne skojarzenie z Kołatkiem może być, bo skubaniec jak trafi na twardy kawałek drewna to napieprza bańką wydając podobne dźwięki. Żeruje głównie w drewnie budowlanym i meblowym. Bardzo lubi drewno 4-7 letnie, ale starszym też nie pogardzi, wgryza się z prędkością pasikonika we wszystko co drewniane, bez znaczenia czy to liść czy igła. Larwa zanim stanie się chrząszczem może drążyć chodniki, dzień i noc, zależnie od warunków, od roku do 3 lat (jak kiepskie warunki to i 9 lat). Gdy są niepokojone, udają martwe, spryciarze. Chodnik wychodzący wygryza larwa i zostawia tylko wąską ściankę, którą przegryza już jako chrząszcz. Przepoczwarczanie larwy w chrząszcza dokonuje się od marca do kwietnia i wychodzi przez otwór o średnicy 1 – 2,5 mm. Tylko po to by się ruchać, robi to jak rasowy samiec alfa, przez miesiąc nie je nie pije tylko kopuluje, po czym ginie. Samiczka składa jaja około 30-60szt. Po 15-23 dniach wylęg (zależnie od wilgotności, temperatury) i cykl się zamyka. Wchodzi nowe pokolenie. Lubią ciepełko, byle nie za wysokie bo w temperaturze 50-60*larwy giną. Nie lubi zimy i temperatury poniżej -16*. Wyjątkowo trudne jest zwalczanie larw metodą chemiczną. Jest tak dlatego, że w zależności od wieku zmienia się ich wrażliwość na substancje zawarte w preparatach chemicznych. Ogólnie przyjmuje się, że łatwiej jest zwalczyć larwy młode niż dorosłe. Dobrą metodą ratowania drobnych przedmiotów jest włożenie ich do wiaderka i zalanie terpentyną na 34 dni. Ma naturalnych wrogów jak np. błonkówka, roztocze Pyemotes, oraz natrupki niebieskie.


Najlepszym sposobem zabezpieczenia drewna jest nasycenie go długo działającymi środkami.
Warto się postarać bo tylko głębokie nasycenie drewna preparatem o długotrwałym działaniu stanowi trwałe zabezpieczenie.


………………………………………………………………………………………………………


Nigdzie nie znalazłem co było pierwsze, kołatka czy kołatek.

U wyznawców islamu najczęściej są dwie kołatki, aby osoby o różnej płci mogły pukać do drzwi w inny sposób, by kobieta otwierająca drzwi wiedziała, kto za nimi stoi. Kobietom może otworzyć od razu, mężczyźni zaś muszą zaczekać na powitanie pana domu.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 02 kwie 2018, 16:15 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Dzisiaj będzie o dwóch odwiecznych wrogach, Trzpienniku olbrzymim i jego wrogu Zgłębcu trzpiennikowcu. Proszę państwa, stają do walki której stawką jest los wszechświata.

Drewno zabezpiecza się zarówno przed czynnikami biologicznymi, jak i dodatkowo przed destrukcyjnym działaniem warunków atmosferycznych, ale przede wszystkim dla protekcji przed ksylofagami . Jednym z takich popaprańców jest Trzpiennik olbrzymi, który to upodobał sobie martwe drewno drzew iglastych, a jeśli napotka w lesie jakiegoś osłabionego osobnika, to też sobie złoży w nim jaja. Ten czterocentymetrowy sku…syn może zabić drzewo. Skubaniec skumał się z grzybami, które pomagają rozpuszczać drewno jego larwom, a te wesoło sobie je penetrują …. Z powietrza się jednak te grzyby nie biorą. W takim razie skąd? Właśnie z tej substancji, którą samiczki standardowo wprowadzają razem ze złożonymi jajeczkami (do 350 szt.). W niej bowiem znajdują się zarodniki grzybów a także śluzowata substancja, bardzo toksyczna dla żyjących drzew. Substancja ta jest silną trucizną, powodującą szybkie żółknięcie igieł i śmierć całego drzewa. Gdy grzyby zaczną rosnąć, powoli wnikają w głąb drewna, stopniowo nadtrawiając całą jego strukturę. Gdy larwy się wylęgną, pokarm w postaci grzybni mają już zapewniony…. Aż tu nagle..... przylatuje samica Zgłębca trzpiennikowca i wbija żądło w jej tunel, składa jaja, a niedługo po tym wykluta larwa zaczyna wpierniczać wcześniejszego lokatora. Trzpiennik jest ogromny i wygląda jak szerszeń, dla człowieka jest zupełnie niegroźny. Nie ma żądła, a mimikra jest jego jedyną formą obrony. No dobrze, ale skoro nie ma żądła, to co mu wystaje z odwłoka? Właściwie nie jemu, tylko jej, ponieważ jest to pokładełko, czyli narząd służący do składania jaj, a skoro tak, to naturalne, że posiada je jedynie samica. Pomyślisz... Zaraz! Zaraz! Przecież ta larwa jest głęboko w drewnie i sobie tam wesoło pałaszuje to drewno przez nawet 6 lat! (6 lat jak jest sucho, bo grzyb ma gorsze warunki. Tak to 2-3) Ano, można by powiedzieć, że Zgłębiec to taki super bohater. Tutaj sobie tylko nektar i pyłek z kwiatków zżera, ale jak spotka jakieś drzewo/drewno w potrzebie to jebs! Zastrzyk z jajek….. 5 tygodni i nie ma Trzpiennika.

Wspomniałem wcześniej, że samica Trzpiennika składa swoje jajeczka w drewnie suchym, często przeznaczonym do produkcji mebli. Oczywiście samiczka jest tego nieświadoma… podobnie zresztą jak larwy. Z tego też powodu, jak gdyby nic, drążą sobie chodniki nawet do 40cm, kompletnie nie zwracając uwagi na to, że ich „mieszkanko” stało się właśnie szafką lub podłogą. W końcu, po kilku latach żerowania, przychodzi moment uświadomienia. Dorosły już owad przegryza się przez drewno, a często także przez to, co je pokrywa, a więc lakier, tapetę, linoleum, czy nawet ołowianą płytę!!, a kiedy już znajdzie się na zewnątrz, następuje… zonk! W takich sytuacjach, zawsze się zastanawiam, kto jest bardziej zaskoczony. Trzpiennik, który nagle znalazł się w środowisku rodem z innej planety, czy właściciele pechowego mebla, którzy nagle obserwują w swoim domu ogromnego owada, przypominającego szerszenia? Na szczęście istnieje wiele drapieżników i parazytoidów, które znacząco ograniczają liczebność tych owadów. Klasykiem, jest tutaj chociażby Zgłębiec Trzpiennikowiec.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 04 kwie 2018, 10:08 
Offline

Rejestracja: 16 sty 2014, 15:39
Posty: 206
Andrzeju, świetne.
Poproszę jeszcze.

A potem... może książka?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 06 kwie 2018, 18:16 
Offline

Rejestracja: 07 wrz 2013, 16:34
Posty: 64
absolutna rewelacja. ja też poproszę o więcej i o książkę. jesteś leśnikiem czy tematem interesujesz się "hobbystycznie"?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 07 kwie 2018, 05:26 
Offline

Rejestracja: 06 mar 2015, 21:31
Posty: 1496
Andrzej jest bajkopisarzem ale minął się z powołaniem i trafił do stolarstwa, a teraz pisze bajki oparte na faktach :)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 07 kwie 2018, 09:55 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Dobra, to dzisiaj opowiem wam o zupełnie wyjątkowym skur…nie, który zniszczył nie jedną armadę. Już sama nazwa przyprawia o gęsią skórkę, gdyby ten koleżka był bohaterem jakiegoś filmu z gatunku thriller od razu było by wiadomo kto tu jest Kubą Rozpruwaczem. Entomologia jest super, najwięcej gatunków, największa egzotyka, mogą być bohaterami powieści obyczajowej, romansu lub kryminału.

Oto nasz bohater ŚWIDRAK okrętowy -Teredo navalis. Małż morski, który żywi się celulozą zawartą w drewnie znajdującym się w wodzie. Poza krótkim okresem wczesnego rozwoju, nie przypomina budową typowych małży, jest wydłużony, miękki, robakowatego kształtu, osiąga długość około 20-30 cm i niecały centymetr średnicy, (chociaż znajdowano osobniki o długości 60 cm),dlatego w wielu językach nazywane są robakami okrętowymi. Wyznawcy gender się ucieszą, bo nasz bohater w początkowej fazie rozwoju przyjmuje płeć męską, którą następnie zmienia na żeńską. Jeśli nie dojdzie do zapłodnienia może powrócić do formy życiowej samca. Dzięki temu po znalezieniu kawałka drewna, jest właściwie samowystarczalny. Larwy świdraka unoszą się swobodnie w wodzie. Z czasem osiadają na drewnianych obiektach i przeobrażają się. Jedynie na tym etapie rozwoju ich budowa jest typowa dla małży. Dwu skorupowa muszla nie rośnie w miarę wzrostu, lecz przekształca się, by pełnić funkcję wiertła. Wyposażony w takie wiertło, wierci w drewnie długie tunele i rośnie w głąb drewna, przyspieszając w ten sposób rozkład podwodnych drewnianych konstrukcji w nabrzeżach, pomostach, molach, dokach i w statkach. Dojrzały świdrak nie może opuścić swojej dziury, gdyż jest przytwierdzony na stałe tuż przy jej wejściu. Korytarz wyściełany jest wapienną wydzieliną produkowaną przez tylną część płaszcza. Ponieważ dziurawi drewno wzdłuż włókien na zewnątrz nić nie widać, gdy się spostrzeżemy jest już za późno, deska czy belka jest wewnątrz pusta. Wystarczy kopnąć i …….....

W szkutnictwie chętnie używano drewna z grupy teaków ponieważ jest bardzo odporne na Świdraka. Kiedyś zwalczano je, pokrywając podwodne części kadłubów smołą, mieszaniną smoły i siarki czy wapnem. Przez pewien czas używano podobnie jak w starożytnym Rzymie blachy ołowianej, później pasy blachy miedzianej. Blacha faktycznie chroniła przed pasożytami, ale w błyskawicznym tempie korodowało wszystko co było z żelaza. Brytyjska Marynarka Królewska w 18 wieku wprowadziła obowiązek pokrywania miedzią drewnianych kadłubów. Jak podaje kronikarz, karakę Vasco da Gamy „Sao Gabriel” na zewnątrz obito ołowianą blachą, a dno i burty pokryto mieszaniną smoły, łoju i tranu. Styki klepek uszczelniono pakułami z tłuszczem i niegaszonym wapnem a od wewnątrz zabezpieczono listwami. Dziś drewniane kadłuby chronią przed penetracją świdraków toksyczne farby przeciwporostowe, choć zdarza się, że pokonują one tę trującą powłokę.

Dawniej występował głównie w ciepłych i silnie zasolonych wodach. Największym siedliskiem świdraków jest Morze Karaibskie z którego został rozwleczony na inne morza i oceany świata, przez prądy morskie, statkiem jako ,,pasażer na gapę” lub przywleczony w zbiornikach wód balastowych. Dzisiaj jest już wszędzie nawet w Bałtyku. Przeniknął z Morza Czarnego do Azowskiego i Kaspijskiego. Zaistniało w związku z tym niebezpieczeństwo dla drewnianych statków rybackich i dla portów morskich mających umocnienia nadbrzeżne zbudowane z drewnianych pali. Świdraki potrzebują kilku lat żeby strawić duży statek!! Czym się żywią w Bałtyku? Zżerają drewniane wraki statków. Żaden wrak znajdujący się w Morzu Śródziemnym czy Północnym, zalegający nawet na znacznych głębokościach , a nie osłonięty mułem nie dotrwał do naszych czasów. W wodach Norwegii to samo, w większości przypadków pozostały kamienie balastowe, działa, kotwice, cegły, garnki i gliniane fajki. W naszym Bałtyku drewniane wraki są na razie najlepiej zachowane, spoczywa kilkaset z różnych epok, począwszy od średniowiecznych kog, przez galeony z okresu potopu szwedzkiego. Zwłaszcza okolice Szwecji.
A co stało się z naszym jedynym galeonem „Smok” zwodowanym 14 czerwca 1572r? ..………nie wiem, nie pamiętam……….. nie pamiętam…….. pamiętam tylko że zużyto 36 beczek smoły do uszczelniania poszycia. .........może zjadły go Świdraki? ...............


...........................................

W marynarskim slangu pierwszą spoinę poszycia, idącą od kilu, albo spoinę między okrężnicą i skrajną klepką poszycia burtowego nazywano Devil – diabelski szew, diablo trudny do wykonania. Oba sprawiały wiele trudności przy uszczelnianiu. Bardzo dziwne i karkołomne pozycje musieli przyjmować ludzie wykonujący tą robotę. Za spartolenie można było zawisnąć na rei, ale dobrze płacono za tą pracę.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 09 kwie 2018, 09:37 
Offline

Rejestracja: 04 mar 2015, 10:58
Posty: 250
Lokalizacja: Chojnice
Zawód: Stolarz
Specjalizacja: Montaż stolarki, wnętrza, chaty, sen
brawo ten Pan

_________________
" ten kto zawsze robi to co już umie , zostanie tylko tym kim jest " H. Ford


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 24 kwie 2018, 18:22 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać. Strzyg, wiwern, endriag i wilkołaków wkrótce nie będzie już na świecie. A te skur..syny będą zawsze. Odznacza się też wyjątkową upartością, jak raz sobie coś postanowi nie zmienia zdania.

Spuszczel nie jest naszym rdzennym szkodnikiem. Przybył do Europy z dwieście lat temu z Afryki Północnej wraz z meblami osadników. Na skutek zmian środowiskowych i zmian klimatycznych nie występuje już w naturalnym środowisku, uniknął całkowitego wymarcia dzięki adaptacji do środowiska życia ludzi i wpier..la to co człowiek wytworzy, jest bardzo groźnym szkodnikiem drewna. Preferuje drewno miękkie drzew iglastych o niskiej zawartości wilgoci. Larwy rozwijając się w drewnie żerują latami, nawet do 16 lat!. Chrząszcz ma długość 15 do 25mm, ciało spłaszczone o barwie smolisto czarnej / brunatnej. Samce są mniejsze od samic. Czułki u samców sięgają połowy ciała, u samic są krótsze. Głowę ma z delikatnym, szarym owłosieniem. Larwa jest kremowa, ale jej żuwaczki są ciemnobrązowe. Wyrośnięta larwa osiąga 31 mm długości. Ma trzy ciemno ubarwione przyoczka (ocelli) na każdej stronie głowy, po których larwy spuszczela pospolitego odróżniamy od larw innych kózkowatych. lubi miejsca nasłonecznione i ciepłe, dlatego chętnie zasiedla strychy, dachy i południowe ściany drewnianych budynków. Wybiera drewniane domy, konstrukcje dachowe, przesuszone elementy wyposażenia młodsze niż 10 lat. Larwy rozwijają się w bieli drewna o zawartości wilgoci od 10 do 20%. Unikają drewna rozkładającego się, a także twardzieli bogatej w olejki i żywice. W odróżnieniu od innych owadów potrafią trawić celulozę. Dorosłe owady wylatują z drewna od wiosny, najliczniej od połowy czerwca do połowy sierpnia, musi być ciepło 25- 30*C. Po wylocie łączą się w pary i kopulują, ale samice tylko jeden raz i to kilka minut. Wystarcza to do zapłodnienia wszystkich jaj, średnio 170szt. są i rekordzistki składające do 500 jaj. Jaja są żółtawe i podłużne, o długości 1,5-2 mm. Okres składania jaj wynosi około 5 dni. Owady dorosłe żyją przeciętnie 14 dni. Samica ginie zaraz po złożeniu jaj. Zwykle po 9 dniach wylęgają się larwy. Jeśli temperatura otoczenia wynosi 31*C, a wilgotność powietrza 90-95%, wówczas rozwój jaj jest szybszy i larwy lęgną się już po 5-6 dniach. W temperaturze około 17*C i przy wilgotności 18% larwy lęgną się dopiero po 48 dniach. Po wylęgu larwa od razu wgryza się w drewno, najpierw płytko i rozpoczyna żerowanie. Spędza w stadium larwy od 2 do 10 lat, a w warunkach niesprzyjających do życia nawet dłużej, np. gdy panuje za wysoka lub za niska temperatura, lub gdy szkodnik zasiedlił stare drewno o niskiej wartości odżywczej. Zawartość wilgoci w drewnie zmienia się w ciągu roku i te zmiany wyraźnie decydują o tempie rozwoju larw. W warunkach sprzyjających rozwój larw w balach domów drewnianych nie starszych niż 5 lat trwa 2 lata. Najczęściej ich rozwój trwa 3-6 lat.
Kołatki i spuszczele potrafią rozkładać celulozę i częściowo ligninę na cukry proste. Larwy tych drewnojadów produkują własne enzymy (celulazy), mogą więc atakować różne gatunki drewna o zróżnicowanej wartości pokarmowej. Odgłosy żerowania młodych larw nie są słyszalne, ale pracę żuwaczek larw średniej wielkości i starszych można usłyszeć już z odległości 1-2 m. . Przy silnym opanowaniu drewna przez larwy spuszczela chodniki tworzą gęsty labirynt korytarzy tak, że trudno jest się zorientować, który należy do danego osobnika. Larwy spuszczela są dość duże, korytarze przez nie drążone mają sporą średnicę, nawet do 8mm. Nietrudno się domyślić, że armia stale żerujących larw jest w stanie w dość krótkim czasie doprowadzić do takiego osłabienia konstrukcji dachowej, że dach zaczyna grozić zawaleniem. Mają też swój system obronny przed zbyt dużą liczbą larw w jednym kawałku drewna. Jeb..kie wydzielają do mączki drzewnej feromon, gdy jest go dużo- to sygnał dla samicy składającej jaja by poleciała sobie gdzie indziej, jak mało feromonu- to zaproszenie żeby jaja składać właśnie tu. Samice dobrze fruwają i mogą latem pokonywać znaczne odległości w celu znalezienia odpowiednich miejsc do złożenia jaj.
Poczwarka jest biała i silnie spłaszczona. Kształtem przypomina owada dorosłego. Okres przepoczwarczania się trwa około 20 dni. Powstały osobnik dorosły pozostaje w komorze przez 4-7 dni, po czym wychodzi przez owalny otwór wyjściowy.
Do rozmnażania się potrzebują oblotów godowych, jeżeli ich nie ma spuszczel ginie.

Fumigacja to najlepszy sposób zwalczania spuszczela. Nie lubią wysokich temperatur +60*C. larwy są wrażliwe na chlorowane węglowodory mniej na związki fosforowe.

....................................................

Za szkodliwą działalność m.in. spuszczela pospolitego i kołatka domowego obarcza się korniki, które wcale nie zasiedlają więźb dachowych, starych skrzypiących szaf, krzeseł oraz dekoracyjnych ram obrazów. One należą do leśnych szkodników świerka.
Korniki nigdy nie zasiedlają wyrobów z drewna.!!!

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 06 maja 2018, 14:10 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Dawno temu w „Wyimaginowanych konwersacjach” Landor napisał takie zdanie, „żywe stare drzewa są jedyną rzeczą, których nie można mieć za pieniądze, rzeki zmieniają swe koryta, góry zmieniają położenie, pałace i piramidy powstają, nawet wolny duch człowieczy gnie się i paczy pod wpływem pieniądza, tylko w obliczu starego drzewa pieniądz jest bezsilny”.

Dzisiaj będzie o Koziorogu dęboszu, jest największym skubańcem z europejskich przedstawicieli rodziny kózkowatych. Osiąga długość do około 6 cm. Ze względu na rzadkość występowania został w Polsce objęty ochroną prawną. Liczebność jest szacowana w Polsce na około 10.000 osobników. Do niedawna zastanawiano się, czy w przypadku starych drzew pomnikowych powinno się chronić drzewa czy koziorogi. Rozsądek zwyciężył i chroni się drzewa i koziorogi, ponieważ proces niszczenia drzewa odbywa się bardzo wolno, może pozostawać żywe przez wiele dziesiątków lat. Ciekawe jest znaczenie naukowej nazwy tego chrząszcza. Cerambyx wywodzi się z greckiego słowa oznaczającego: chrząszcz z długimi różkami, a cerdo to po łacinie: rzemieślnik partacz. Jest to więc długorogi chrząszcz, który potrafi tak „spartaczyć” drewno, że nie nadaje się ono już do obróbki. Nigdy nie zasiedla drzew tworzących duże, zwarte skupiska, tylko samotnie rosnące, a takich dębów jest coraz mniej. W pierwszej kolejności atakowane są zwykle części drzewa wystawione na południe, nie zacienione - np. u podstawy pnia. Wylęgające się larwy żywią się najpierw korą, potem łykiem, a w końcu drewnem, w którym drążą szerokie nawet na grubość męskiego kciuka korytarze. Od momentu wylotu chrząszczy i rozpoczęcia tak zwanej rójki (zwykle koniec maja) żyją one jeszcze zaledwie kilka tygodni. Aktywne są głównie wieczorami i o zmroku. Zaniepokojone potrafią wydawać głośne, skrzypiące dźwięki. W tym okresie odżywiają się liśćmi drzew i sokiem dębów. Samica składa jaja w spękania kory, ale wyłącznie żywych, i grubych drzew. Czas rozwoju larwalnego trwa zasadniczo 3 lata, ale w przypadku drzew stopniowo usychających może się przedłużyć nawet do 5 lat. W Polsce rozwój larw koziorogów dęboszy stwierdzano wyłącznie w dębach szypułkowych i bezszypułkowych. Jednak w innych krajach bywają w bukach, jesionach, wiązach, orzechach i kasztanach. Kozioróg dębosz jest uważany przez leśników za tzw. fizjologiczno-technicznego szkodnika drzewa. Fizjologicznego - gdyż żerujące larwy przerywają tkanki przewodzące, prowadząc do osłabienia a nawet śmierci drzewa. Technicznego, gdyż drewno dębu zaatakowanego przez wiele larw nadaje się co najwyżej na opał.

Dęby mają wątpliwe szczęście być szczególnie lubiane przez różnych „pożeraczy”. Żeruje na nich, zjadając różne ich części, ponad 800 gatunków owadów. Nie martwił bym się tym, ponieważ podjadany przez owadzie szkodniki dąb, zaczyna wydzielać zapach, który wręcz jest zawołaniem na ucztę, dla przeróżnych owadów czy ptaków, gdyż te kojarzą ową woń z robakami, które akurat żerują na drzewie. Kozioróg ma także wielu naturalnych wrogów, którzy ograniczają jego liczebność. Są to głównie ptaki owadożerne i sowy, które chętnie polują na osobniki dorosłe. Larwy natomiast są atakowane przez różne grzyby, mrówki, pasożytnicze błonkówki i drapieżne chrząszcze.

Nie tylko dęby mają zdolność obrony przed szkodnikami, tę umiejętność mają również wierzby i klony. Potrafią zmienić swój skład biochemiczny i być niejadalnym dla szkodników. Akacja zmienia smak liści i wydziela intensywny zapach. Co ciekawe alarmowani są sąsiedzi z rodziny, nawet oddaleni do 100m. Jak to się dzieje, jeszcze dokładnie nie zbadano.

Dawniej wielkość i wartość lasu dębowego mierzono liczbą świń jaką mógł wyżywić. Wyżycki twierdzi, że potrzeba 25 dorosłych dębów na utuczenie jednego wieprza. Teraz rozumiem dlaczego 1kg takiej pysznej szyneczki kosztuje nawet 1000zł. Pewna królewna angielska otrzymała w posagu las na 200 świń, wypadałoby z tego, że otrzymała w posagu 5.000 dorosłych dębów.

Dąb zawsze budził szacunek i obawę, ale to lip sadzono u nas o wiele więcej niż dębów. Dzisiaj mamy w Polsce stosunkowo dużo starych lip a bardzo mało starych dębów. Lipa zawsze budziła miłość i przywiązanie. Jest stare polskie przysłowie : „Pszczółka, klaczka i pszenica bogaci szlachcica”, tłumaczy nam dlaczego tak chętnie sadzono ją przy domu.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 03 cze 2018, 23:08 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Zanim przejdę do meritum to będą dwa szybkie pytania z wiedzy ogólnej.

1. Jedyne drzewo liściaste w Polsce które ma szyszki?
2. Jedyne drzewo w Polsce które ma gładką korę, łuszczącą się jak u płatana?


Dzisiaj chciałbym wyjaśnić odwieczny problem nazewnictwa. Kornik to nie jest pojedynczy robaczek, to jest nazwa całej rodziny chrząszczy, których na świecie doliczono się około 6000 gatunków, w Polsce około 100 gatunków. Największym naszym kornikiem jest Bielojad Olbrzymi o długości około 13 mm. Najmniejszym jest Skrycik o długości około 1 mm, ten koleżka akurat jest pożytecznym kornikiem, ponieważ niszczy jaja i larwy innych korników.

Korniki są typowo leśnymi chrząszczami, żywią się sokiem roślinnym lub hodowanym przez siebie grzybem. Niektóre gatunki potrafią niszczyć znaczne obszary drzewostanów oraz pojawiają się na masową skalę, ale nie niszczą drewna wyrobionego.
Są chrząszcze z symbiotycznymi grzybami wewnątrz ich ciała. Pokarm nie może być jednak przez nie przyswojony bez uprzedniej obróbki przez drobnoustroje, ponieważ owady te nie dysponują enzymami rozkładającymi takie substancje, jak lignina czy celuloza. Zdolność tę posiadają natomiast grzyby. Owady odżywiają się nie tylko materiałem przygotowanym przez grzyby, lecz przede wszystkim samą grzybnią, która jest przez nie łatwo przyswajana. Dodatkowo grzyby uzupełniają pokarm owadów sterolami i witaminami, co jest szczególnie ważne dla owadów żyjących w drewnie. Sytuację taką określa się zazwyczaj mianem symbiozy, a ściślej mutualizmu. Większość organizmów, zaangażowanych w tego typu związki, nie ma już możliwości usamodzielnienia się.

Chrząszcze hodujące grzyby (głównie korniki) atakują drzewa żywe lub świeżo ścięte. Grzyby przyczyniają się do pomnożenia szkód spowodowanych żerowaniem tych owadów. Zarodniki grzybów dostają się wraz z chrząszczami do wnętrza, gdzie kiełkują tworząc szybko rosnącą grzybnię. Strzępki grzybni dostają się do bielu i wywołują zaburzenia w krążeniu soków, co osłabia drzewa i tym samym przyczyniają się do silniejszego zaatakowania ich przez owady. Grzybnia rozwijająca się w łyku rozluźnia spoistość kory. Grzyb przenoszony jest głównie przez Ogłodka wielorzędowego.

Uzależnienie grzybów od owadów to nie tylko mechaniczne przenoszenie ich zarodników. W wielu przypadkach zarodniki nie są zdolne do kiełkowania bez uprzedniego poddania ich działaniu substancji produkowanych przez wyspecjalizowane do tego celu komórki gruczołowe chrząszczy. W skład zbiorowisk grzybów towarzyszących chrząszczom wchodzą drożdże. Zapach wywoływanej przez nie fermentacji zwabia owady do drzew, w których żerowanie dopiero się zaczęło. U niektórych gatunków korników grzyby pełnią rolę ich podstawowego pożywienia. Pokarm ten charakteryzuje się wysoką zawartością białka, węglowodanów, witamin i azotu. Owady drążą krótkie korytarze, ponieważ ich larwy znajdują wystarczającą ilość pokarmu w najbliższym sąsiedztwie. Jest to możliwe dzięki temu, iż strzępki grzybów ambrozjowych przerastają drewno we wszystkich kierunkach, czerpiąc potrzebne substancje ze źródeł zlokalizowanych często daleko od larw.

W przeciwieństwie do tej grupy korników , inne pobierają pokarm zawierający mało białka, a stosunkowo dużo węglowodanów. Drążą one głębokie korytarze 30-40cm.

Korniki odżywiające się grzybnią atakują przeważnie świeżo ścięte drzewa. Drążenie tuneli rozpoczynają dorosłe uskrzydlone osobniki. Po odbyciu lotów godowych składają one jaja w korytarzach, których ściany porośnięte są grzybem ambrozjowym. Zarówno dorosłe owady, jak i ich larwy żywią się jego komórkami. Larwy przeobrażają się i wylatują z korytarzy na zewnątrz. Zanim nie znajdą nowego drzewa, w którym wydrążą korytarze i grzyby ambrozjowe nie zadomowią się, owady nie pobierają żadnego pożywienia. W tym okresie czerpią one energię z autolizy mięśni.

Ciekawy jest sposób przenoszenia grzybów przez korniki do nowych korytarzy. Służą temu specjalne organy o kształcie kieszeni zwane „mikangiami”. Zawierają one zarodniki lub drożdżopodobne komórki grzyba oraz śluz wydzielany przez komórki gruczołowe. W czasie drążenia drewna wzrasta wydzielanie śluzu i oleista ciecz wraz z zarodnikami grzyba wycieka. Grzyby rozpoczynają wzrost w korytarzach wykorzystując początkowo jako substrat śluz, w którym są zawarte. Później substratem jest drewno uzupełnione lipidami zawartymi w wydzielinie dorosłych owadów.
U niektórych gatunków korników ambrozjowych prześledzono wpływ grzybów na owady. W wyniku doświadczeń stwierdzono, że z jaj hodowanych bez udziału grzybów wyrastały osobniki osiągające dojrzałość, ale nie składały one jaj. Dopiero po wprowadzeniu odpowiednich gatunków grzyba do hodowli, owady te odzyskiwały zdolność rozrodczą. Stwierdzono również, iż grzyby produkują niezbędny dla reprodukcji sterol. Istnieje więc bardzo ścisła zależność pomiędzy tymi grupami organizmów. W Polsce żyje kilkanaście gatunków korników ambrozjowych. Do nich należą m.in.: Drwalnik paskowany, Drwalnik bukowiec , Drwalnik nieparek, Drwalnik Saksesena .
Grzyby ambrozjowe hoduje również jedyny w Polsce gatunek wyrynnika, Zatkalik dębowiec, nie uszkadzają one drzewa w znacznym stopniu, ale psują wygląd fornirów, a grzyb ambrozjowy powoduje czarne zabarwienie . Grzybów współżyjących z kornikami nie stwierdzono poza chodnikami korników.
…………………………………………………………………………..



*Olcha to jedyne u nas drzewo liściaste, które ma szyszki . Początkowo siwe, a później brunatne, szyszki pozostają na drzewie zwykle przez całą zimę.


*Jawor ma gładką korę, łuszczącą się jak u płatana. W Szkocji, gdzie jest bardzo rozpowszechniony, sadzony jest zwykle jako osłona domu przed wiejącymi z morza wiatrami. Ma on tam opinię najbardziej ze wszystkich drzew wytrzymałego na wiatr i rosnącego prosto pomimo wiatrów wiejących stale w jednym kierunku. Nie słychać też tam, żeby specjalnie miał być napastowany przez owady. Tymczasem u nas wyrobił on sobie pod tym względem złą opinię. Jak piszą znawcy: „Owady niemal co rok objadają drzewo z liści przez co czasem zamiast zdobić, szpeci ogrody”. Prawdopodobnie wiatr stanowi dla jaworu najlepszą ochronę przed owadami.


Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 17 cze 2018, 22:03 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Ja dziś wam opowiem, jak kiedyś byłem skinem. Wysokie czarne buty, błyszczące i podkute. Zielony bomber, a w kieszeni nóż ………dobra żartowałem…….


Dzisiaj będzie o grzybach pasożytujących w drewnie, i nie będą to grzybki robiące eldorado w głowie, po których wchodzi się na księżyc, bo jest tak blisko…….

Wrogie spotkania to codzienna rzeczywistość w przyrodzie, zarówno pomiędzy osobnikami tego samego gatunku, jak i różnych gatunków, aby ustalić i zdobyć najlepsze terytoria godowe i obfitość jedzenia. Antagonizm jest łatwy do zauważenia i zrozumienia u owadów i zwierząt, które poruszają się, spotykają , mogą walczyć i uciekać. Istnieją jednak setki tysięcy gatunków, które nie są ruchliwe i nie poruszają się z własnej woli. Te nieruchliwe gatunki nie żyją jednak w izolacji i napotykają nowe terytorium i inne osobniki w miarę ich wzrostu.

W przypadku grzybów, które zaatakowały roślinę, ochrona terytorium może być kwestią życia i śmierci, ponieważ wiele gatunków konkuruje o ograniczone zasoby. Kiedy spotykają się dwa grzyby, nie ma drżenia rąk, wąchania ogonów, tworzenia pozorów jest walka.
Jednym z najważniejszych warunków rozwoju grzybów jest wilgotność drewna. Ustalono, że optymalny wzrost osiągają przy wilgotności 35-50%, te wartości różnią się dla różnych gatunków grzybów. Bardzo wysoka zawartość wilgoci w drewnie hamuje aktywność grzybów, ograniczając ilość tlenu i zapobiegając degradacji. Stąd na składach kłody polewa się wodą, aby utrzymać wysoką wilgotność drewna.

Spotkania grzybów to wszechobecna sprawa, w której ich komórki przypominające rurki, zwane strzępkami, łączą się w procesie zwanym zespalaniem. Zespolenie może występować pomiędzy różnymi gatunkami grzybów, różnymi osobnikami tego samego gatunku, a nawet różnymi gałęziami sieci strzępków pojedynczego gatunku. Niezależnie od identyczności dwóch strzępek, które się łączą, wynikiem jest zarodnik zawierający dwa lub więcej jąder od dwóch osobników, które właśnie się złączyły. To, co dzieje się dalej, zależy całkowicie od genetycznej tożsamości tych jąder. Jeśli spotkanie grzybów znajduje się pomiędzy strzępami tego samego osobnika, albo nic się nie wydarzy, albo jedno jądro ulegnie degradacji, pozostawiając pojedyncze jądro kontrolujące połączoną komórkę. Jeżeli osobniki tego samego gatunku spotykają się i mają zgodne jądra, wynikiem są komórki grzybów zawierające dwa genetycznie unikalne jądra, zjawisko zwane grzybnią heterokariotyczną i istotny krok w sklejaniu się grzybów. Jeśli jądra są niekompatybilne, z różnych gatunków, lub nawet z różnych, niekompatybilnych osobników tego samego gatunku, wybuchają wojny. Komórka szybko ginie, a grzyby rzucają w strzępki blokadę obronną, aby powstrzymać agresora od komórki fuzyjnej przed wejściem do reszty sieci strzępiastej. Jako dodatkowy środek, komórki grzybów w rejonie kontaktu zaczynają wytwarzać enzymy oksydazy fenolowej i peroksydazy, zagęszczają ściany komórkowe i wytwarzają melaninę, pigment o ciemnym kolorze o właściwościach przeciwdrobnoustrojowych. Dwa grzyby wkopują się, aby ustanowić swoje terytorium w spornym regionie, a w miejscu spotkania tworzy się czarna żyłka granicy.

Te linie (najczęściej czarne) są najbardziej fascynujące, wyglądają jak namalowane piórem do kaligrafii. Niektóre grzyby mają zdolność pigmentacji swoich obszarów, mogą wytwarzać zabarwienia koloru niebieskiego, różowego i innych kolorów. Zależnie od gatunku drewna i jego wilgotności. Częścią sztuki w odnajdywaniu zagrzybionych kłód jest zatrzymanie procesu, gdy powstanie wystarczająco dużo interesujących wzorów, ale zanim drewno stanie się zbyt zgniłe, miękkie i bezużyteczne. Zatrzymanie tego procesu w odpowiednim czasie da nam nadal zdrowe i użyteczne drewno.

Po suszeniu drewna grzyb ginie, zarodniki jednak nie giną i są wstanie przetrwać długie lata.
Należy zachować ostrożność podczas szlifowania, zakładać maskę, aby uniknąć wdychania zarodników. Osoby z zaburzeniami układu odpornościowego nie powinny pracować z takim drewnem.
Każdy gatunek drewna może ulec zagrzybieniu we właściwych warunkach, ale niektóre robią to łatwiej i ładniej wyglądają. Najładniejsze wzory dają jasne gatunki drewna , takie jak brzoza, buk, klon, topola i osika.

..............................................

Coraz częściej celowo zagrzybia się kłodę lub tarcicę aby użyć jej przy produkcji mebli, nie całych mebli ale jako akcent , fronty czy czoła szuflad, blaty stołów, stolików itp. Problem polega tylko na tym, które grzyby sparować, aby uzyskać w krótkim czasie najlepszy efekt. Istnieje bardzo dużo grzybów, które wytwarzają pigment pozakomórkowy, ale niewiele z nich wytwarza pigment który przenika głęboko w drewno i potrafi przetrwać. Trwają badania nad pleśniami i grzybami, które potrafią zabarwić poszczególne strefy na kolor zielony, niebieski, żółty czy czerwony.

Najładniejsze wykończenie daje akryl na bazie wody, prawie nie zmienia koloru i wyciąga naturalne piękno. Dobry efekt można uzyskać jasnym szelakiem, zwłaszcza gdy jest mozaika różnych kolorów. Olej moim zdaniem trochę przymula wyrazistość.


Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 18 cze 2018, 13:32 
Offline
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07 maja 2013, 21:00
Posty: 2109
Lokalizacja: Swaj
Jak Andrzej coś "wysmyczy", to czyta się to lepiej niż kryminał.

_________________
... Bo wszyscy stolarze, to jedna rodzina ...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 26 cze 2018, 09:40 
Offline

Rejestracja: 02 mar 2015, 14:46
Posty: 798
Lokalizacja: Mazoffshe
Pierwsza fotka miazga. Fotoszop by nie wymyślił.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 20 lis 2018, 14:56 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
Zrobiłem sobie kawę i muszę ją wypić w samotności, to wam chociaż opowiem o bardzo niebezpiecznych grzybach budowlanych. Niemniej informacji o tym badziewiu jest tyle co powodów do życia, to też mogę wam powiedzieć jedynie, że potrafią być sprawcą poważnych kłopotów. Do napisania tego posta natchną mnie niniejszy artykuł:
https://nto.pl/tragedia-w-paczkowie-tar ... r/13476437" onclick="window.open(this.href);return false;
Co prawda nie podano jaki to grzyb spowodował tą tragedię, ale sama informacja że był to grzyb przerastający wystarczy, jest ich kilka, ale w sumie, bez znaczenia jaka jest jego nazwa naukowa. A sprawa jest poważna skoro konstrukcja, nie była stara ani zniszczona, dostawała co roku certyfikat bezpieczeństwa w zakresie użytkowania, a ten co ją wystawiał nic niepokojącego nie zauważył, gdy grzyb niczym Karol Gustaw szturmował konstrukcję. W końcu, niczym Gotfryd podczas szturmu Jerozolimy dokonał zbrodni i zniszczenia. Te qrwie zjadają drewno w tempie godnym sprintera, po sześciu miesiącach ubytek suchej masy drewna wynosi 50%, a wytrzymałość na ściskanie zmniejsza się w tym czasie do 3% wytrzymałości drewna zdrowego. Takim najbardziej szkodliwym grzybem występującym w budynkach, zaliczanym do pierwszej grupy grzybów budowlanych, a są cztery grupy, jest Stroczek Łzawy (Serpula lacrymans). Pewnie nazwę dostał po tym że nie jeden płakał po odwiedzinach takiego gościa. W niektórych domach zanieczyszczenie może stać się tak nieodwracalne, że cały budynek musi zostać rozebrany. Może rozwijać się nawet wtedy, gdy wilgotność skażonego drewna wróci do normy. Zarażenie grzybem niszczącym może nastąpić poprzez przedostanie się z zakażonego na zdrowy budulec albo przez wiatr przenoszący zarodniki w drobne pęknięcia drewna, albo za pomocą grzybni lub jej sznurów jeżeli w pobliżu znajdzie się kawałek zagrzybionego drewna, albo po prostu przez myszy czy owady. Gatunków grzybów budowlanych jest bardzo wiele i bardzo trudno je rozpoznać, a jest to bardzo ważne, ponieważ każdy ma inne warunki rozwoju, odmienne właściwości i inaczej reaguje na środki impregnacyjne.

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 20 lis 2018, 20:59 
Offline

Rejestracja: 14 maja 2013, 20:32
Posty: 1009
Lokalizacja: Tychy
Jak zwykle fantastycznie :)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Drewnojady
Post: 03 kwie 2019, 13:09 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 maja 2013, 17:44
Posty: 1504
Specjalizacja: 12/70
W.Łysiak pisał kiedyś o robaku który toczy ludzi i te pierwsze wersy wbiły mi się w pamięć już od samego początku...;
„ w wielu ludziach krąży po cichu robak szaleństwa. jest czarny i ma trzy wielkie, fosforyzujące szkarłatem oczy. Długi ryjek zakończony otworem gębowym służy mu do plucia – pluje celnie jak zawodowy snajper. karmi się naszymi snami.(…….) Małe szeleszczące chwytniki pozwalają mu przeciskać się przez każdą szczelinę ciała. Tak właśnie wychodzi z jakiegoś zdarzenia, wiersza lub religii i wdziera się w nas przez oko, ucho albo por skóry, a potem wędruje w milczeniu żyłami i nitkami nerwów szukając stałej przystani. Kiedy wejdzie do duszy, człowiek staje się niebezpieczny dla swojej uczciwości. Kiedy dosięgnie mózgu, człowiek zaczyna zagrażać swemu otoczeniu. ale kiedy dosięgnie serca, (…….) każdy krok zagraża mu klęską.”
Książka ta do dziś krąży w moich żyłach niczym ten właśnie robak…, to o duszy, ale ja nie o takim robaku, dzisiaj będzie coś dla żołądka. Opowiem wam o pewnym eksperymencie. Eksperymenty przeprowadza się na studentach, bo jest ich dużo i na szczurach, bo są inteligentne. Ja jako przedstawiciel tej pierwszej grupy byłem ofiarą pewnej szczególnej innowacji dydaktycznej, miałem założyć hodowlę drewnojadów. Do pomocy dostałem bardzo miłą koleżankę i wzięliśmy się do roboty. No, może nie zupełnie, to drewnojady miały się wziąć do roboty a my mieliśmy im w tym pomóc. Padło na mącznika (Zophobas morio). W naturze żyją głównie w próchniejącym drewnie, grzybki też lubią, często są znajdowane w jaskiniach, żerują na odchodach nietoperzy. Jest również szkodnikiem magazynowym. W naturalnym środowisku larwy i imago są saprofagami, zjadają martwą materię i mykofagami zjadają owocniki grzybów.
Zaopatrzyliśmy się w szklany pojemnik, bo qrwie są w stanie bez problemu przegryźć plastik. Ci, co karmią nimi swoich pupili doskonale wiedzą że trzeba miażdżyć im łby, bo potrafią przegryźć kameleonowi żołądek. Pojemnik nie wymaga pokrywy, linie hodowlane mają zredukowane skrzydła drugiej pary i utraciły zdolność lotu, chociaż mogą podejmować próby latania. Na dno włożyliśmy włókno kokosowe ok. 10 cm, parę kawałków spróchniałej brzozy i na wierzch duży pieniek zaatakowany brunatną zgnilizną, pozbywszy się uprzednio zasiedlającej go fauny. W nim będą żerować wyrośnięte larwy i zakładać komory poczwarkowe, imago będą składać jaja. Nie wymagają naświetlania, preferują ciemność, ale lubią ciepełko 27-35*C i wilgotno ok. 70-90% przy dobrej wentylacji. W suchym środowisku są w stanie przetrwać długie miesiące. Przy spełnieniu optymalnych wymagań, owady mnożą się łatwo i chętnie. Szybkość rozwoju jest bezpośrednio skorelowana z temperaturą im wyższa, tym szybciej zachodzi. Samica składa w ciągu życia od 500 do ok. 1500 jaj, z których larwy wykluwają się w ciągu 8-12 dni. Rozwój trwa w temperaturze 30*C 3-4 miesiące. Przepoczwarczenie następuje w specjalnie ugniecionych w substracie lub wygryzionych w drewnie komorach poczwarkowych i trwa ok.2-3 tygodnie. Po kilku dniach od przepoczwarczenia i po żerowaniu uzupełniającym samice są zdolne do rozrodu. Dożywają ponad rok. Owady jedzą praktycznie wszystko, w skład diety wchodzą owoce i warzywa (woda), białko można dostarczyć w postaci karmy dla psów i kotów, aby zapobiec nierzadkim aktom kanibalizmu wśród larw. Po 24 godzinach należy niezjedzony pokarm usunąć w celu uniknięcia roztoczy, mogą one niszczyć jaja i młode larwy, oraz pleśni. Larwy ze względu na dużą zawartość tłuszczu są znakomitym, wysoko kalorycznym pożywieniem dla ptaków, ssaków owadożernych oraz pająków. Ponieważ w temperaturze 5*C następuje u nich całkowite zatrzymanie metabolizmu, mogą być przetrzymywane w lodówce nawet trzy miesiące.
No i teraz następuje clou opowieści, wykluły się nasze piękne tłuściutkie larwy i koleżanka mówi : „mam fajny przepis na pappardelle z larwami, jak byłam w Tajlandii na wakacjach to tam jadłam i dostałam przepis. Te robaczki zjemy, a jak co, to się jeszcze nie wylęgły, ok?” Ok! W sumie fajna ta robota, posiedzimy jeszcze z dwa tygodnie. No i zrobiła pappardelle, a na deser ciasto z karmelizowaną skórką limonki i z karmelkami z larw. Rewelacja, cud smakowy, przeżycie nie mające sobie równego……. przez 15 sekund, potem smakowało jak opona znaleziona w rowie.
Na drugi dzień wpada szanowne grono z pytaniem:
-czy już są nasze robaczki?
- Noo…. jeszcze nie.
-Dobra, hodowlę przejmuje Kowalski z Malinowskim, a Wy na zajęcia!
Jprdl!

_________________
Davus sum, non Oedipus.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 19 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group