Jakiś czas temu trafiła mi się fajna szlifierka. Miałem niestety tylko parę dni, żeby się nią pobawić, ale jestem pod wielkim wrażeniem. Otóż Metabo, zamiast wyważać otwarte drzwi, sięgnęło po chyba najlepszy produkt z tej grupy i kupiło szlifierkę od... Mirki. Ci z Was, którzy używają ich na co dzień nie muszę przekonywać, jak dobrze się nią pracuje.
Po pierwsze, jest miniaturowa (w sensie gabarytów). Silnik ma 350W i jest bezszczotkowy. Rozkręciłem ją sobie i byłem w niemałym szoku jak małe narzędzie można zbudować, przy zachowaniu bardzo dobrych parametrów, a jednocześnie zachować tak kompaktową budowę. Do testów dostałem wersję 5,0. A są dwie - opórcz wspomnianej jeszcze 2,5. Cyfry na końcu oznaczają mimośrodowość. Moja była zgrubna, ta druga jest do finiszu.
Co mi się w niej podoba? Silnik pracuje aksamitnie, drgania nie przenoszą się zbyt mocno na rękę. Ma hamulec, nie udało się się zarysować powierzchni odkładając ją po wyłączeniu. Nie ma też obawy, że włączy się sama, np. leżąc na materiale, po zaniku napięcia w sieci, etc. Prędkość reguluje się dwustopniowo - wstępnie, potencjometrem (o maksymalnych nastawach informuje czerwony LED) i podczas pracy, naciskając włącznik (podobnie jak w narzędziach pneumatycznych, do których zresztą jest łudząco podobna).
Odsysanie pyłu działa świetnie - oczywiście jeśli nie macie podpiętego odkurzacza, to syfi standardowo, ale pomiędzy obudową, a talerzem jest jeszcze specjalna, pierścieniowa uszczelka. Nic, absolutnie nic nie wydostaje się poza szlifierkę przy działających odciągu. Talerz ma otwory pod krążki 8-1, ale także pod klasyczne. Co ciekawe, w dystrybucji detalicznej jest tańsza od Mirki ;-)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
|